Jako, że jest to mój pierwszy post na
tym blogu, długo zastanawiałam się co w nim zawrzeć, by Was
zainteresować. Postanowiłam, że na „pierwszy ogień” pójdzie
recenzja popularnej w ostatnim czasie maski Kallos Blueberry. Z racji,
że jestem włosomaniaczką, nie mogło zabraknąć jej w moich
zbiorach. ;)
Jest to maska emolientowa, o
delikatnym, nie drażniącym zapachu, zamknięta w litrowym,
odkręcanym opakowaniu. W składzie co prawda na pierwszym miejscu
królują alkohole, ale przy tego rodzaju specyfikach pomagają one
wniknąć w głąb włosa.
Jak maska zadziałała u mnie? Na
wstępie powinnam zaznaczyć, że mam włosy kręcone, wysoko
porowate. Tak zwane „specjalnej troski”. :D Szczerze mówiąc po
pierwszym użyciu byłam przerażona. Na głowie miałam jeden wielki
puch, a włosy kręciły się tylko po bokach, co było dla mnie
ogromnym zaskoczeniem, bo na co dzień kręcą się jak oszalałe.
Jednak był to czas, kiedy wysłałam je na odwyk od pianki i
pomyślałam, że może to być spowodowane właśnie tym czynnikiem.
Konsekwentnie nakładałam ją raz w tygodniu, a włosy z mycia na
mycie wyglądają coraz lepiej. Co prawda gdy podeschną odrobinę
zaraz po zmyciu specyfiku, zaczynają się lekko puszyć, jednak gdy
doschnął całkowicie, wystarczy zaledwie parę kropel wody, by je
okiełznać, a skręt jest jeszcze mocniejszy. Ponadto włosy są
miękkie i przyjemne w dotyku. Wzbogacone o naturalny blask.
Ewidentnie są zdrowsze. Do tego produkt jest wydajny. Mimo częstego używania, wciąż jest go dużo. Stosunkowo gęsty, nie spływa z włosów, dzięki czemu jest łatwy w aplikacji.
Czy polecam? Zdecydowanie tak. Dość
wysoka jakość w naprawdę niskiej cenie, bo za litr płacimy
10-15 zł, w zależności od tego czy kupujemy stacjonarnie, czy przez
internet. Za co jeszcze ją lubię? Trwale odżywia włosy. Nawet
jeśli nie użyję niczego poza szamponem i odżywką (co swoją
drogą zdarza mi się niezmiernie rzadko :D), włosy pozostają
miękkie i przyjemne w dotyku, czego nie zauważyłam stosując wiele
innych, droższych masek.
A Wy co o niej sądzicie? :>
Ja tej wersji nie miałam, ale uwielbiam wersje Color:)
OdpowiedzUsuńJa generalnie uwielbiam Kallosy pod każdą postacią. :D
Usuńtej nie miałam, ale generalnie lubię bananową :) +obserwuję.
OdpowiedzUsuńNie puszy Ci włosów? Bo słyszałam różne opinie. :)
UsuńNie miałam jej :-) może kiedyś wypróbuję :-) obserwuję i trzymam kciuki i witam w świecie blogerów :-) pozdrawiam gorąco :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam również. ;*
UsuńMi się marzy Kallos bananowy.
OdpowiedzUsuńRównież przymierzam się do zakupy, ale póki co mam zapas masek na najbliższe pół roku, jak nie dłużej. :D
Usuńmam kallos cherry, ale juuż niedługo pojawi się u mnie blueberry, kocham te maski :* z chęcią obserwuję :*
OdpowiedzUsuńJa też sie z nimi polubiłam. :D
UsuńJa już od dawna zastanawiam się nad kupnem bananowej :)
OdpowiedzUsuńMi też chodzi po głowie, ale spotkałam sie z wieloma opiniami, że bardzo puszyła włosy. :< Aczkolwiek pewnie prędzej czy później i tak sie skuszę. :D
UsuńU mnie niestety sie nie sprawdzła :(
OdpowiedzUsuńzycze duzo wytrwalosci, bo potencial jest! doalaczam do obs!
A co z nim było nie tak? :c
UsuńDziękuję bardzo, ja również! ;*
Jeszcze nie używałam ale sporo osób zachwala Kallosa:)
OdpowiedzUsuńO tak! Zakochałam się w nim całkowicie. *.*
UsuńNie miałam jeszcze, ale myślę o bananowej, bo jakoś tak ostatnio dużo pozytywów o niej czytałam... :)
OdpowiedzUsuńWitaj i życzę owocnych miesięcy :))
Dziękuję bardzo. ;*
UsuńTakiej wersji jeszcze nie widziałam na blogach choć Kallosa sporo :) a mnie jakoś nigdy ich produkty nie kusiły.
OdpowiedzUsuńMnie skusiła cena i przyznam, że nie żałuję. ;)
UsuńJa mam Kallos Silk, genialnie sobie poradził z moimi przesuszonymi włosami po dekoloryzacji, rozjaśnianiu i farbowaniu :D Pozdrawiam i obserwuję, wpadnij do mnie :)
OdpowiedzUsuńObserwuję również. :)
Usuńdla mnie za duza butla;P
OdpowiedzUsuńPrzy moich dość gęstych, długich włosach idealna. :D
UsuńTej wersji nie miałam, ale używałam inną i nie przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńOne są tak jakby "przypisane" każda do innego rodzaju włosów, więc trzeba bardzo uważać przy wyborze. :)
UsuńJakoś nie mam ochoty na więcej Kallosów po doświadczeniach z keratynową wersją :) Obserwuję!
OdpowiedzUsuńNa moich włosach keratynowa działa cuda. ;)
Usuńzawiodłam się na zapachu tej maski. ogólnie jej nie polubiłam :p
OdpowiedzUsuńKwestia gustu. ;p
Usuń